test na rozmowę

czy jesteśmy ze sobą blisko poprzez rozmowę? jak myślisz boris?
tyle słów wypowiadamy codziennie, przeważnie o życiu, co kupić na obiad, na kolację, pytasz mnie na co mam ochotę, ale...
te ważniejsze, o mnie i o tobie, o nas...
czy jesteśmy obok, czy dla siebie...(?)
jak to jest?
wiesz, ja kupuję sobie nowa bluzkę wykurwiaszczą, albo leginsy, albo buty...
i wiem, ze tobie się to spodoba, dlaczego?
może znam ciebie już na tyle, albo znam twoje gusta...
hmmm

......

Myślę czasem, że wszystko już sobie powiedzieliśmy. Poznaliśmy siebie na wskroś. Rozmowa o istocie rzeczy, czymkolwiek ta istota jest, czymkolwiek jest ta rozmowa. Rozmowa na poziomie wymiany spojrzeń, drobnych na pozór gestów, ledwie muśnięcia ręki, ta ma sens tylko po latach. Myślę że znasz mnie już na tyle i znasz moje gusta. Chodzi o to, że wiesz, jak zareaguję w danej sytuacji.
Łatwiej jest rozmawiać z nowo poznaną osobą. O pierdołach w stylu "fajny widziałem film", albo "podoba mi się, jak się uśmiechasz" (myśląc "fajna z ciebie dupa, przeleciałbym cię w kiblu"). Jeżeli ktoś jest otwarty na rozmowę, rozmawia egoistycznie, tzn. mówi przeważnie i udaje, że słucha. Chce się wyspowiadać i tyle.

no nie wiem, hmmm... muśniecie reki i poczucie mrowienia to nie byle lada co, to wstęp do gry późniejszej, większych emocji, poznania bliższego...
ale przecież dawno już to za nami...
na dzisiaj zastanawiam się... co ciebie męczy kotku w środku, jaka perwera ci doskwiera i czego oczekujesz od Lady Su?...



Aaa, tu cię boli :) Nie wiem, Su, czy byś to zdzierżyła, choć pewnie domyślasz się pewnych brudasów we mnie drzemiących...
Co do powyższego natomiast - drobne gesty nie muszą być wcale wstępem, a ukoronowaniem bycia razem. Taki ze mnie romantyczny kochaś, mimo wszystko i wbrew pozorom.
A odrobina perwery spuszczonej ze smyczy moralności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Oczywiście w granicach akceptowalnych dla obojga (trójkątów i innych seksogeometrycznych dziwadeł nie uznaję, niestety).

a to szkoda, bo myślę, ze te sekso-geometryczne figury każdego jarają, czy to katolik, czy protestant czy ateista jak ja...
czym dla ciebie jest bycie z kobietą, to mnie interesuje...
tylko, żeby nie było w tym za dużo argentyńskich klimatów....




Argentyńskich w sensie telenoweli? Ale mnie męczysz, muszę się ostro gimnastykować, żeby coś mądrego wypocić. Bycie z kobietą to jak bycie z człowiekiem, po prostu. Nie zrozum mnie źle, chodzi mi o bycie z jakąkolwiek osobą. A więc odpowiedzialność, brak chęci zranienia, troska, zainteresowanie zwykłe. Do tego, w przypadku kobiety, dochodzi czułość, dawanie do zrozumienia, że jest dla mnie atrakcyjna, te drobne gesty właśnie. A jednak zrobiło się argentyńsko, cholera.
A co do tych figur różnych - i owszem, jarają mnie, ale jak je oglądam na ekranie w wykonaniu innych lub czytam innych perwery. Nie wyobrażam sobie świadomego dzielenia się Tobą...


pierdolisz

Popularne posty