wrzuć na luz....

...no i odbyła się - imprezka z cyklu tych rodzinnych. Były ciotki i wujek. Tak, ten wujek, wujo z dojcze republike. Do tej pory miałam go za sztywniaka, tak samo jak ciocie. Jednak on mnie po prostu rozłożył. Rozmawialiśmy o Hanowerze, mówię mu, że chcę zobaczyć to miasto. Pytam, jakie jest? a on mi na to tak: wiesz, jest takie, hmmm, zróżnicowane. No dopytuję, ale powiedz czemu. A on: no wiesz, na tej samej ulicy kościół, burdel, kościół, burdel i t d. no tak pomyślałam całe Niemcy, oczywiście z przekorą ;-). Czyli wujku Hanower jest boski! sacrum i profanum w jednym! I już zapragnęłam go zobaczyć.
ciocia, jak to ciocia typowa Niemka, platynowo-siwe włosy i złote okulary, ale też ją polubiłam. Ciocia uwielbia USA i kapitalizm, cała tą specyfikę ludzkiej wolności i tego co z nią robią. Jeśli ktoś potrafi zarobić pieniądze, ciocia go uwielbia! A jeśli nie, ciocia twierdzi, że on żyje w grzechu. Tak, dla cioci bycie biednym to grzech. Zawsze mnie lekko irytowała, swoim podniesionym i impertynenckim głosem, ale jak na tej imprezce szczeliła tekst o wszach to mnie rozwaliła na maksa. opowiedziała o swojej koleżance z Niemiec, która potem wyjechała do USA. - ma obecnie, mówi ciocia, trzy fakultety i w swoim dorobku handel wszami- nawet pisali o tym w gazetach! No ubawiona pytam, jak to? - a ciocia: no wiesz, nie chciało jej się kiedyś iść do szkoły, więc kupiła od jednej cyganki wesz i wrzuciła sobie ja w włosy!
Ta cyganka była znana z tego, że handlowała wszami. No niesamowite pomyślałam, nie wiedziałam, że w Niemczech robią takie numer, hahahha...
były jeszcze na imprezce ciocia G i ciocia J, siedziały i cały czas gdakały, jak zawodowe kury: ko ko ko ko ko ko, nic nie rozumiałam.
Przyszła też moja siora i jej mąż i jej piesio. Oni to mają fajny klimacik, lekko wyałtowany, nie to co ja.
I na koniec, zeby wrzucić na luz, upiłam się. Wino, kieliszek whiski i znowu wino. no i bania. Mama już mnie zaczęła uciszać, a ja jej na to: przecież jeszcze nie tańczę kankana na stole, no daj spokój!
I tak wrzuciłam na luz, a potem w taksówce zaczęłam pana przekonywać, że należy jeździć minimum 130 km/h, bo to po europejsku ;-).

Popularne posty