opowiadanie w 3 częściach.
Opowiadanie cz.1
- Cześć szmato! – Rzucił do niej. Siedział na leżaku z szeroko rozstawionymi nogami. Między nimi mocno napięte jaja w modnych kąpielówkach od Calvina Kleina. Był ujmująco chłodny, a zarazem zaborczy w spojrzeniu. Ten cholerny upał w powietrzu sprawiał, iż czuło się rażące napięcie. Należało wyjąć kutasa i potrząsnąć nim na zachętę. Ona jednak przeszła obok, i chociaż wiedział, że jej cipka jest już wilgotna to nie zrobił kolejnego ruchu. Po prostu stwierdził, że nadarzy się jeszcze milion okazji by zerżnąć tą albo inną cipę. W hotelu panował przyjemny chłód rozchodzący się z klimatyzatora. Wyciągnął swoje ciało na szerokim, wodnym łóżku. Zawsze gustował w high lifie. Wybierał standardy powyżej trzech gwiazdek. Satynowa pościel i małe flaszki z różnego rodzaju alkoholem w lodówce to podstawa. Wypakowując swoją walizkę do szafy, skrzętnie układał koszule i zawieszał marynarki. Ręczniki również miał swoje. Jego krągłe ramiona i muskulatura pragnęły dzisiejszego wieczoru wyruchać niepospolitą sucze. Dokonał selekcji koszul i slipów. Założył je na siebie, spryskał się lekko wodą Jungle i wyruszył na podbój świata cip.
Ulice Monte Carlo znał na pamięć. Był tutaj stałym gościem w czasach dziecięctwa, kiedy podróżował ze swoją macochą i jej fagasami. Teraz jako dojrzały mężczyzna postanowił przemierzyć je jeszcze raz.
Jego sportowe porsche podstawione przez hotelowego boya miało go zawieść tam gdzie spełni swoje marzenia o dymaniu. Pomyślał nawet przez moment, że ty razem będzie to szczęśliwa miłosna noc, z której wykluje się coś na dłużej. Jakiś związek z relacją oddanej mu kobiety i chciwej na jego namiętność. Taką mógł znaleźć tylko w ramionach ekskluzywnej kurwy. Nie sądził, że wpadnie w sidła obłąkania i obsesji.
Podjechał pod willę z ogrodem. Żywopłot na dwa metry otaczał całą posesję. Szeroka brama na pilota otworzyła się, a kamera rejestrowała każdy ruch samochodu. Podjechał na parking dla vipów i zaparkował swoje porsche. Wysiadając z wozu pstrykną w usta mentolowym odświeżaczem. Nie lubił tego, to było prostackie przyzwyczajenie. Jednak idąc do niej tracił ostatki zdrowego podejścia do siebie i świata. Był już trzy machnięcia ogonem od zerżnięcia najlepszej suczy, jaka kiedykolwiek poznał. Pomimo to nie okazywał zdenerwowania. Rozluźnienie przyjdzie za pierwszym pchnięciem kutasa, żartował. Tak też miało się stać. Był pewien tego rżnięcia, ekstazy, jaką jej zafunduje i miłego wieczoru. Duże hebanowe, rzeźbione drzwi uchyliły się zanim zdążył zadzwonić do drzwi. Pokojówka, zupełnie przyzwoita babka, zaprosiła go zachęcającym spojrzeniem do środka. Ten dom przypominał mu dzieciństwo. Wysokie korytarze, kręte schody i kandelabry. Zapach skórzanych obić foteli i sof. Jednego mu tu tylko brakowało, kwiatów w wazonach. Zamiast tego na komódkach stały porcelanowe figurki kobiet lub par w sprośnych pozach. Niegdzie nie było nawet cienia kurzu. Nieźle dawała sobie radę ta filigranowa pokojóweczka – pomyślał. Wszedł do salonu gdzie znajdował się barek, oświetlony małymi kinkietami. Przygotowano tam whisky i dwie szklaneczki. Obok stał killer z lodem. Nalał sobie do połowy i ściągnął marynarkę. W koszuli i kamizelce wyglądał na rozluźnionego. Gdzie jest ta ponętna szmata? Trochę się denerwował oczekując jej, lecz owo oczekiwanie wzmagało w nim apetyt na seks. To było ekstatycznie boskim doznaniem, utrzymywać tak dla niej kutasa na wodzy. Nie był tylko pewien jak długo wytrzyma w tym stanie. Ona jednak zawsze umiała tak poprowadzić tą grę pozorów, walczyć z napięciem w jego spodniach, że miał pewność, iż nie spuści się w gacie zbyt wcześnie. Choć był jej bardzo chciwy, a wyobraźnia szybowała w rejony ostrej i wyuzdanej miłości, starał się panować nad emocjami. Był z wykształcenia i praktyki prawnikiem w sprawach przestępczości podatkowej, więc jego długoletni staż dawał mu wszelkie podstawy do tego, aby się kontrolować na maksa. Nie chciał też zakończyć tego zbyt łatwo. Po prostu marzył o jej zgrabnym i ponętnym ciele, aby raz jeszcze, może ostatni zanużuć swoje usta w jej szparce, a kutasa załadować w jej ponętnie zaokrąglone dupsko. Czy to się ziści? Tego nie mógł przewidzieć, bo ta sucz miała zbyt wiele intrygujących pomysłów na wspólną rozkosz. Zawsze go zaskakiwała i dlatego nie mógł jej nigdy porzucić. Chciał doświadczać tego za każdym razem. Jednoczesnego spełnienia i odrzucenia. To, czego oczekiwał nie miało jakiegokolwiek znaczenia, bo to ona zawsze uderzała batutą. Wyznaczała tempo, rytm i metrum ich spotkań. Był tego chciwy. Pragnął tych głasków jak święconej wody, aby odkupić winy. Każdy samiec ma w sobie coś z boga i demona jednocześnie, ale tak jak kobieta nigdy nie osiąga poczucia wybawienia ze skażoności natury, tak mężczyzna nie sądzi siebie według swoich win. Jest przekonany o swej doskonałości i dlatego zawsze dąży do zaspokojenia chuci. Nie mógłby przecież odejść niespełniony. Jeśli się już znalazł tak blisko obiektu swojego pożądania. Był pewien, że i ona oczekuje tego samego. Znał ją zbyt dobrze i wiedział, że nie wycofa się już. Czy miał w sobie pragnienie rozwinięcia tej relacji? Nie wiedział tego, samo dążenie do seksualnego spełnienia przysłaniało mu racjonalny ogląd rzeczywistości. Czekał w napięciu.
Do pokoju weszła pokojówka. – Za chwilę Lady Su zejdzie, jeszcze tylko poprawi makijaż. Skinął głową. Tą uroczą pokojóweczkę również by zerżnął, ale to zrobi później, kiedy zabawi się z panią tego domu. Spojrzał chętnie pod spódnicę służącej. Wystawała tam dyskretnie podwiązka i już chciał musnąć jej koronki, kiedy na schodach usłyszał stukot szpilek. To były kroki zdecydowanej kobiety, wyraziste i seksowne jednocześnie. Lady Su, o znamienitej urodzie modelki, nigdy niepoddająca się przeciwnością losu. Zawsze poruszała jego wyobraźnię. Panowała nad makijażem i strojem. Gustowała w wyszukanej bieliźnie i zapachach melancholijnej dziewczynki porzuconej przez własnego ojca. Jaki to był zapach? Równie piękny jak zapach orchidei o poranku. To, co robiła z jego ciałem podczas ich spotkań, nieprzystawało do skojarzeń z jej perfumami. Ale być może właśnie w tym oszustwie tkwiła jej tajemnica. Była jednocześnie boska i nieskalana, jak kurewsko wyzywająca. Kurwa i święta w jednym ciele. To siła, której nawet prawnik o logicznym i bystrym spojrzeniu nie mógł się oprzeć. Zawsze ubierała ekskluzywne, choć na pierwszy rzut oka niepozorne kreacje. Eleganckie, wieczorowe suknie z atłasu i jedwabiu. Lakoniczna biżuteria i wyrafinowane zapachy, piżma i gardenii lub fiołków z nutą tropikalnych owoców. Melanż zmysłów i podniecenia rozpościerał się w jego głowie. Czuł ogromne napięcie w swoim kroczu. Whisky ogrzała się w jego dłoniach i podszedł do barku by dosypać lodu. Zobaczył leżącego pilota od wieży stereo. Machinalnie nacisnął przycisk play, a z głośników popłynęły kojące dźwięki jazzu.
- Już jestem kochanie - prawie wyszeptała. Zawsze mówiła lekko ściszonym głosem. Nachyliła się i pocałowała go w policzek. Właściwie tylko musnęła swoimi ustami. Chciał się jej odwzajemnić pocałunkiem, ale już była przy barze. Poruszała się jak kozica na zboczu góry. Była zwinna w tej grze pomiędzy namiętnością, a oczekiwaniem na spełnienie. Nalała sobie też drinka. Nie cierpiała, kiedy wyręcza ją facet. Właściwie w ogóle nie tolerowała służalczości. Jedyną sługuską w jej domu była pokojówka, której Lady Su zaoferowała pracę właściwie przez litość. Porzucona przez męża kobieta została bez środków do życia, a że posiadała dość specyficzną urodę, przypominającą malezyzjskie dziewki, Lady Su miała na nią ochotę. Tylko, dlatego dała jej przyzwolenie na obcowanie w swoich apartamentach. Zamierzała ją kiedyś porządnie zerżnąć, na razie obserwowała tą niczego nieświadomą biedną istotę. Posiadając możliwość wyboru pomiędzy seksem z rasową cipką, a samcem, Lady Su wybrała, tą drugą, gdyż przewidywała lepsze doznania z kobiecym ciałem. Mężczyzna był dla niej równie przewidywalny, jak znaki drogowe na The Road Street 66. Dlatego w ten wieczór po prostu poprawi swoją statystkę rżnięcia, nic więcej. Pokaże po prostu temu fagasowi, co znaczy dobre jebanko i tyle. Wypiła whisky jednym haustem i wsadziła mu rękę w spodnie, wprost do nabrzmiałego kutasa. Przyciągnęła go do siebie prawie rozrywając spodnie, potem wyciągnęła dłoń i powąchała palce. Zapach przypominał napalone zwierze, już nic nie mogła innego zrobić jak tylko ściągnąć je szybko i wsadzić go sobie do ust. Nie była pewna czy to zapach penisa, czy jej śmiała chęć obcowania z tym mężczyzną wyzwoliła w niej gigantyczne pragnienie wyssania go. To, co zrobiła z jego kutasem było czystą chciwością. Ssała go tak namiętnie, że przez moment poczuła jak jego kolana uginają się i nie będzie w stanie utrzymać się na nogach. Słyszała jego jęki i westchnienia, nie zamierzała tego jednak skończyć szybko. Chciała rozkoszować się tą chwilą i zapodać odrobinę ekstatycznego bólu swojemu kochankowi, a kiedy będzie szczytował do jej ust i wyrzuci z siebie całą nagromadzoną w jajach spermę, splunie mu nią na jego kutasa i szyderczo uśmiechnie się prosto w oczy. Lady Su wiedziała, że on tego naprawdę pragnie. Pragnie także i jej z całą jej osobowością i tym, co miała w zanadrzu. Dlatego pozwoliła mu na chwile wytchnienia. Zapaliła papierosa i włożyła mu go do ust. Siedzieli tak przez moment nie odzywając się do siebie tylko słuchając muzyki. Powolne i senne dźwięki wylewały się na nich i kołysały ich spocone ciała. Doświadczali znudzenia i należało coś z tym szybko zrobić. Lady Su wiedziała, że jej inicjatywa spotka się ze zrozumieniem. – Może pójdziemy gdzieś potańczyć, albo zjemy coś naprawdę wykwintnego? Zebrali swoje ciuchy z podłogi i postanowili, że resztę wieczoru spędzą poza willą. Przejeżdżali wąskie uliczki Monte Carlo i pragnęli znaleźć się jak najszybciej w jednej z knajpek na nadbrzeżu. Zapach ich spoconych ciał tlił się jeszcze w zakamarkach wyobraźni. Był jej całkowicie uległy. Chciał sobie tym zapewnić i jej uległość, lecz czasem miał wrażenie, że sprawia jej tylko zawód i wzbudza niepotrzebnie agresję. W restauracji zamówili typowe jedzenie południowców, jakąś sałatkę krabową i szparagi. To wszystko wydawało mu się nierealne, gdyż nie mógł nigdy odgadnąć, co ona myśli i czego pragnie. Zmieniała się, tak, to było widać. Była coraz bardziej zawiedziona jego brakiem koncepcji na wspólne wieczory. Miał wrażenie, że jedyną rzeczą, która przyciągnie Lady Su do niego to będzie wyrafinowana w swej istocie zbrodnia. Tak, lubowała się w zadawaniu cierpienia, nie tylko jemu. Miał wrażenie, że urodziła się po to by krzywdzić, lecz robiła to w tak przemyślany i ekskluzywny sposób, że był za nią podążyć w rejony nawet najczarniejszego i mrocznego scenariusza. Ona nie potrafiła odczuwać tego nieprzemożonego lęku o jutro, nie martwiła się, że akcje, w które zainwestował cały majątek jej zmarły ojciec stracą na wartości. To była niewykonalna transakcja, nieraz się śmiała przytaczając przykłady ze szczęśliwej passy na giełdzie. Fabryka tytoniu była naprawdę dochodową inwestycją, która zapewniła jej byt na bardzo wysokim poziomie. Niskie podatki w państwie Monako przyczyniały się tylko do rozwoju starej fabryki ojca. Był, dlatego przekonany, że jego marne sprawy podatkowe, które prowadzi są tylko zabawą w prawo. Pomimo swojego wykształcenia i doświadczenia w prowadzeniu tych spraw, zawsze to Lady Su miała brylantowe rozwiązanie! Ona wiedziała, jak żyć by fortuna zataczała swoje koło, bez zbędnego popadania na puste pola. Przy tej kobiecie możesz czuć się naprawdę wyjątkowo, albo popaść w typowe kompleksy ambicjonalne. Kolacja smakowała im i po dostarczeniu dość sporej ilości alkoholu do organizmu byli w stanie powtórzyć właściwie tylko jedno, zaspokoić pożądanie ciał. W tym celu udali się na przystań, chcieli znaleźć kogoś, kto da im impuls do zaspokojenia rozkoszy, a być może okaże się także interesującym na tyle, by spędzić z nim noc. Mogła to być oczywiście kobieta, Su przystawała na takie fantazje fagasów, ale również zwracała uwagę na przystojniaków, marynarzy z jachtowego portu, którzy zawitali tu na chwilę. Nieznajomy kochanek, taki, który nigdy nie pojawi się już w jej życiu sprawiałby jej wyjątkową radochę. Oczywiście gdyby jednocześnie spełniał te walory rasowego kochanka. Fantazje u faceta to, bowiem rzecz rzadko dająca się okiełznać, to kobieta jest tym motorem, który nadaje odpowiedni rytm spotkaniu się dwóch ciał. Na nadbrzeżu jednak nie było widać nowych przybyłych wędrowców, co w krainie kasyn i luksusów chcieli realizować swoje marzenia, dlatego Lady Su udała się na głęboki spoczynek do swojego łoża. Odwożąc ją myślał tylko o tym czy dane mu będzie doświadczyć tej rozkoszy z jej ustami i ciałem po raz kolejny. Pragnął jak zawsze, a nawet więcej. Być przy niej każdego wolnego popołudnia. Ona jednak nigdy nie zapraszała go powtórnie, chociaż był pewien, że dojdzie do kolejnego ich spotkania – na seks.
Opowiadanie cz.2
Lady Su siedziała na swoim leżaku w ogrodzie. Słuchała muzyki sączącej się z głośników przy basenie. Wtedy usłyszała dźwięk telefonu. Zwolniła dziś pokojówkę wcześniej, a więc musiała pójść i sama go odebrać. W słuchawce usłyszała głos mecenasa ( …).