Aniołowie i strażnicy nienawiści.

Jest Krew z Krwi. Tej krwi się nie przetacza, ona się staje święta w chwili ofiary. Dolana do dnia powszedniego staje się esencją życia. Jest miłość zrodzona z nienawiści do świata, wolności i ludzi. Lęk otwarty, lęk niezaprzyjaźniony z człowiekiem, lęk, którego niczym nie możesz zagłuszyć. To noc zmysłów, walka ślepców. Dla jednych sens życia, dla innych bojaźń niezrozumiała. Dlaczego istnieje?
Nagle…jestem w krainie Terro Naga Sfora, zjadliwe dźwięki i odgłosy z megafonów. To zaczyna się bal Aniołów Śmierci i Nienawiści. Wybuch. Porażająca głusza w uszach, lęk na granicy paniki. Zaczynasz uciekać, lub stoisz sparaliżowany. Chaos. W którą stronę?
Ale On....
W tej samej chwili Allah, Mahomet, bóg nad bogami przytula się do ramion młodej kobiety. Zmysłowej czarnookiej piękności. Do jej krągłych bioder. Do piersi, co mają obkurczone z bólu sutki. Pieści ją swoją boskością. Swym przyrodzeniem o wyolbrzymionych rozmiarach. Chce dać jej tajemnicze nasienie bożej miłości, która na granicy zapalczywości zjadliwej znajduje swoje ukojenie. Seks z bogiem i jego boskim ciałem, to naprawdę gratka. Lecz ona się boi. W owej krainie lęk jest rozkoszą, a smutek pragnieniem. Gdy Twoje oczy pogrążają się w smutku i zapalczywej chęci zemsty, wtedy zostaje spełniona ofiara bogów krainy: Terro. Kiedy jesteś jej wyznawcą o posępnym obliczu, smolistych oczach i mrocznym uśmiechu wtedy wiesz, że to prawdziwe życie. Doświadczasz codziennego spełnienia.
Teraz wszyscy skaczą do góry, z rękami uniesionymi w bożym zachwycie…
Ale jeśli nie zamierzasz być wyznawcą owej filozofii? Zostaje ci jeszcze kupno/sprzedaż wszelkiego rodzaju niepotrzebności i śmieci. Ja wybrałam śmieci.
To nie tak….
Jeszcze raz…
Jest miłość zrodzona z wielkiego uczucia: wiary.
W jeden świat, w jednego boga, w jedną kobietę???? Hmmm…
Dla mnie owa kraina Terro wcale nie jest taka zła. Zobaczyć to można przez negacje:
Neguje coca-colę na śniadanie…
Neguję Mac. Donaldsa na obiad….
Neguję szybki seks w bramie i tanie peep-showy….
Neguję kiczowate, muzyczne zdziry…czyli zdarte płyty.
Neguję sales i promo dla debili….
Neguję tylko kilka chwil z mężczyzną …
Neguję wygłodniałych ludzi, chorych na delicious podniebienie….
Neguję kurewki przechadzające się po pasażach centrów handlowych, jak po alejach i ogrodach rozkoszy….
Neguję pstrokate fatałachy, co zmieniają kolory po jednym użyciu…
I jeszcze i jeszcze….
Więc, czemu by tego wszystkiego nie rozwalić jakąś bombą, co oczyści świat z tandety i gówna? Właśnie, dlaczego?
Dla tego, co my „ludzie zachodu”, czcimy najbardziej: dla wolności wyboru!
Więc i ja mam swój Dżihad! O wolność w decydowaniu. Dołącz się do niego i poprowadź swoją wojnę. Czy raczej wolisz ten codzienny kiszkowaty live-show?

Popularne posty