Filozofia kury.
Taka moja natura. Jestem jak zwierzątko, co po zapachu poznaje, wzrokiem wspomaga tylko swoje przeżycie świata. Czucie i odczuwanie przedkładam ponad, a w moich zmysłach chaos się tworzy. Za dużo dźwięków, za wiele reakcji na nie, do głowy mi się wciska i już nie radzę sobie z ich porządkowaniem. Więc składam powoli moje myśli i starannie odkładam na potem ich wielość. Masuję kąciki swych ust, bo staram się pilnie by wąsy mi wyrosły jak u kota lub innego drapieżnika. Tego zapewne mi trzeba by z lekkością łap kocich, po cichu przemknąć przez świat, co mnie otacza. Zakradać się tylko bez zbędnych frazesów i słów niepotrzebnych. Za wielość przepraszać się staram, i za bałagan, co na brzydotę świata się składa. Ale bym kotem się stała? O nie, za duże oczekiwania. Nie, jeszcze nie doznałam tego losu szczęśliwego. A i siedem żyć mi nie podarowano, lecz jedno zupełnie przypadkowe, brutalne i stęchłe. Na życie lamparta lub innego drapieżnika to trzeba zapracować, a moje cielsko leniwym się zdaje. Ja kurą jestem, co wydziobuje resztki, spożyte przez innych. I nie żebym miała żal jakiś do tego, bo oto to, mój los faworyzowaną przez większość naturę kury mi wybrał. A więc skrzętnie pazurem grzebię i szukam czy w gównie pozostawionym na ziemi coś jeszcze znaleźć można dobrego. Takie guano to ponoć jest dobre lekarstwo na ból tego szaleństwem przeżartego świata. Ma składniki dobroczynne, co lekarstwem na smutek są i nie tylko. Kura piór swoich nie czyści, nie sprząta po swoich odchodach przechodząc dumnie stawia swe krzywe nóżki. W swoich skrzydłach schowa bezpiecznie, wszelkiego typu robactwo. Muchy i weszki, pchły szachrajki i glisty wszystkowiedzące. Kura zaiste ma polot. I wyśmienicie się dostosowuje do warunków pogodowych, dlatego nie musi wydawać wiele na fatałaszki. Nikt jednak nie wie, że i kura szkolona może być, i że na uniwersytetach nie jednych wykładów słuchała. Zna Dostojewskiego i Kunderę, oraz inną wyjątkową literaturę. Nikt nie przypuszcza, że owa kura rodzaje muzyki różnej przesłuchuje, kiedy w swej grzędzie się rozkokosi. Ale nie każdy, kto kurę spotkał ją znosi. Większość ma na nią uczulenie. Na jej gadki pospolite o niczym, na żale i stęki, gdakania. A już najbardziej nie lubią u kury jej godnego politowania stylu ubierania. Z fatałachów się ów styl składa, żenująco pstrokaty i bezpodstawnie pretensjonalny. Wracając do postrzegania przez kurę świata, to ona jest bardzo na wszelkie sprawy uwrażliwiona. Kokokoleżanki, a jak myślicie, i kawę kawunie zaparza. Przysiada się do stolika i zaczyna kokokonwersować. O tym i o owym ma do powiedzenia. O jak dużo, ona lubi bardzo rozmawiać! Towarzyskość, pierwsza klasa! Tyle, że nie mówi już tego, co myśli, bo pogubiła swoje zapiski. A mózg kury jak wiecie za mały, żeby zapisywać wszystko z chronologiczną dokładnością. Więc pogubiona by nie wyszło to na jaw, że nie czai z lekkością, zapala papieroska i rozkokosza się mocniej na swoim kuperku. Jeden dymek, drugi dymek i po życiu. Pada na dziób. Ostatnie stęki wydaje i woła: litości! Grzeszna byłam niesamowicie! Darujcie urazy wszelkiego rodzaju! Jam biedna za życia była. I zdycha. Pospolicie. Czy i ja w ową kurę do reszty się zamieniłam? Jedna mnie tylko rzecz u niej przeraża. Owa śmierć zwykła. Bez komentarzy, nagłówków, bez kapeli, co marsza żałobnego zagra. Smutne to jest, chwilami przytłacza. Dlatego warto chyba obmyślić strategię, co kurę we mnie wykurzy. No chyba, że owa kura znosić będzie złote jajka. A wtedy do niej każdy się przyzna i chętnie taką kurę zdobędzie. Ta filozofia bycia kurą, nawet by była do przyjęcia, bo przecież kurę też się da lubić. Lecz kiedy pomyślę o większej ilości kur pospolitych, co świat nasz zdominowały, i nie daj boże rządy kurokracji wprowadzić by miały to już mnie zaczyna boleć w żołądku i ciarki po ciele mnie oblewają. Na poty i wymioty mi się zbiera widząc np. kur zrzeszenie dla pokoju, lub jak kury całego świata łączą się w związki uciśnionych i walczą o prawa do pierwszych grządek w rządzie. Dlatego postaram się bardziej. A może wówczas kura sama się przeprowadzi ode mnie i zamieszka tam gdzie jej miejsce – na swojej grzędzie.