Reminescencje Lady Su.

Po ponad dwóch miesiącach wreszcie otworzyłam oczy. Zadziwiające było przebywać w tym stanie, permanentnego snu, z ledwo słyszalnymi dźwiękami i dziwnie mało znajomymi głosami. Powoli, kiedy zapragnęłam na nowo wrócić do życia odnajdywałam utracone w mózgu informacje najpierw o bliskich potem o tym, co się stało. Lecz obrazy cały czas były pozacierane. Wspomnienia były jak kalejdoskop zbudowane z małych szkiełek. Urywki i lekkie podmuchy obrazów. Przez pewien czas musiałam być przykuta do wózka, gdyż mięśnie u nóg odmawiały mi posłuszeństwa a rehabilitacja przebiegała malutkimi krokami. Tylko w ten sposób mogłam poruszać się po mieszkaniu. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Byłam jak kamień wyjęty z głębokiej wody, z dna oceanu. Ciężkie palce u rąk, nóg i chaos obrazów i wspomnień w głowie.

Wtedy zadzwonił telefon z propozycją pisania do pewnego periodyku. Nie chciałam się zgodzić, zupełnie nie czułam się na siłach i powiedziałam wtedy do słuchawki telefonu jakiejś pani redaktor chyba zbyt ostre słowa. Lecz ona nie zraziła się tylko dała mi czas do namysłu i podjęcia decyzji. Podjęłam ją, żeby móc zmierzyć się ze sobą i tym, co się stało. Moja psychoterapeutka stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł na powrót do "normalnego życia" – jak się wyraziła.

Chciałam zacząć od opisania tego jak czułam się w komie. Co słyszałam a czego nie mogłam zrobić z powodu odmawiania przez moje ciało komunikatów z wewnątrz mnie. Słyszałam rozmowy moich najbliższych i lekarzy. Czułam dotyk, głaskanie jak gdyby poprzez grubą folię otaczającą mnie całą i jeszcze …

Nie wiedziałam, kim był, ale odczuwałam jego pieszczoty. Jak siedział przy moim łóżku i delikatnie pieścił moje uda, brzuch, ręce, piersi. To było miłe, ale i czasem drażniące. Chciałam odpowiedzieć uśmiechem lub grymasem na twarzy, ale moje mięśnie uśpione w paraliżu nie słuchały tego, czego pragnęłam. Chciałam wyciągnąć do niego rękę odpowiedzieć pieszczotami, poczuć go mocniej. Nie dawałam rady. Moje ciało zachowywało się tak jakby zerwało ze mną jakąkolwiek więź. Myślałam przekornie, że ono tylko obraziło się chwilowo na mnie, albo ma swoje humory i końcu się obudzę. Wstanę, podejdę do lustra i zobaczę dawną Lady Su. Tego dnia, kiedy to się stało i spojrzałam na swoją twarz niezapomnę do końca życia. Oprócz pożółkłej i blado sinej skóry zobaczyłam pełno drobniutkich śladów po bliznach. Przednia szyba samochodu poczęstowała mnie odłamkami na tyle mocno, że musiano mi założyć około 150 szwów. Szczeka ściśnięta była powrozami z gumy by nie rozpadła się całkowicie, by zrastała się jakoś. Dlaczego nie pamiętałam bólu? Po przebudzeniu powiedziano mi, że byłam na morfinie i środkach przeciwbólowych przez większość czasu.

Najgorszy do opanowania jest chaos, wolnie przepływających myśli lub pojawiających się błazeńskimi frazami zupełnie nie na zamówienie. Chcesz stanąć i zatrzymać się i sama do własnej głowy głośno wyszeptać: nie teraz na litość! Nie, to one decydują o tym, kiedy chcą przebić się do twojej świadomości i kiedy chcą zaistnieć, a ty musisz się z nimi zmierzyć. Nie mają litości i nie chcą słuchać rozkazów. Wolne ptaki bez gniazd. Zmierzają do nikąd i chcą mnie tam zaprowadzić. Do wzgórz Saint Reme, do paryskich ulic i uliczek i do doków w Monte Carlo. Tych wszystkich miejsc, które sprawiały, że żyłam, jako wolna, piękna i radosna Lady Su. Ja tam pragnęłam się znaleźć.

W tym moim nieznajomym ze szpitala to byłam chyba zakochana, sprawiał, iż czułam się wyjątkowo dobrze. Lecz po przebudzeniu nie spotkałam go już nigdy. Nie okazał się, bowiem ani moim mężem, poznałabym jego dotyk, na zawsze zapisał się w tej mojej świadomości ze snu. Nie był to także mój znajomy przyjaciel z nocnych eskapad w Monte Carlo. Jego dogoniła własna przeszłość i malwersacje finansowe. Chyba do końca swoich dni będzie je spędzał na czytaniu literatury w więziennej bibliotece.

Było jednak coś o zapamiętałam jakby we mgle. To seksualne przeżycia i przygody ze znajomymi. Bez ich twarzy, głosów i bez reszty, lecz tylko intensywne chwile rozkoszy. Czyżby pamięć nie wykasowywała tego rodzaju doznań? Wydawało się to dziwne, lecz nasz mózg płata nam różne niespodzianki. Czułego, aksamitnego dotyku od nieznajomego ze szpitala nie chcę zapomnieć nigdy. Chcę by towarzyszył mi do końca mojego życia.

Wszystko powoli wracało do swojego porządku, odnajdywałam względny spokój, malowałam obrazki i pisałam, co nieco. Nawet zaczęłam planować podróże. Wtedy na kolejnym z chyba setnego badaniu mojej potrzaskanej głowy lekarz powiedział, że zmiany poczynione przez wypadek są znaczne i że w każdej chwili muszę liczyć się z konsekwencjami: utraty wzroku, lub powrotu do stanu śpiączki. Takie informacje przybijają. Po powrocie ze szpitala jedyne, co mogłam zrobić to się upić. Odbudowana pewność siebie na sesjach terapeutycznych znowu została zachwiana. Kolejny raz czułam upokorzenie.

Cdn.


 

Popularne posty