Okres wykrztuśny.

Obecne przechodzę w swoim życiu nazwałam go, okresem wykrztuśnym. Mam dosyć ludzi, ich spaw i męskiej spermy. Wiąże się to abnegacją zarówno spraw wokół toczących się jak i potrzeb swojego ciała. Chyba nawet zawieszę moje pisanie bloga. Czas z wykrztuszaniem siebie i tego co we mnie narosło zawiera w sobie także oczyszczanie umysłu i ciała. Nadmiar nagromadzonych bodźców trzeba jakoś okiełznać. Niektórzy robią porządki, ja kiedyś także to robiłam. Innym sposobem było przestawienie czegoś w pokoju czy pracowni. Zmiana otoczenia, czy wyjazd w góry. Na dzisiaj nie pozwala mi na to stan zdrowia, więc ograniczę się do selekcji treści i spraw ważnych. Czyżby zbliżał się czas świąt? Czas kiczu i inwazji mikołai? To zawsze napawa mnie dołkami. Kiedyś, dawno, jakieś parę lat temu chodziłam ulicami, szczególnie w wigilię i zastanawiałam się nad tym co dzieje się w każdym z domów. Czy zagościła tam iskierka bożego ognia? Czy tylko policzono ilość potraw? Dzisiaj zupełnie mnie to nie rusza. Czas i tak zatacza okręgi i w którymś momencie znowu pojawi się w tym samym punkcie. Czy będzie to punkt krytyczny to się okaże. Zabieram się do pracy nad obrazkami, malowanie przedświąteczne płócien co widnieją pustką. By nie były niedopełnionymi i zapomnianymi sprawami zaległymi na przyszły rok. Tak, należy zweryfikować swoje otoczenie i pozostawione, niedokończone sprawy. Do napisania. God Night and Good luck.

Popularne posty