Jutro....

A cóż to jest jutro, kiedy się zaczyna i kiedy się kończy..? może już się zaczęło i nie skończy się nigdy? Chciałabym ogarnąć tą czasową zależność, ale czas również wymyka się moim zmysłom. Co by nie było do powiedzenia czy zrobienia na moim biurku leży mango i kiedy pisze te słowa ono wydziela cudowny aromat. Łączy się w jakiś magiczny sposób z zapachem herbaty z whisky i buja mnie do muzyki Nicka Cava, nieśmiertelnego z artystów już za życia.
Więc na cholerę mi jutro...(?)...jeśli dzisiaj jest bujające i kojące...??? Do pisania jeśli zasiadam, zakładam mój uroczo-kiczowaty podkoszulek na którym widnieje czerwona róża przebita sztyletem oraz zwykłe błękitne dżinsy..na nogach croksy i heja..
Ale moje wypociny tekściarskie plus pot spod pachy i perfumy Guarlaina dają przyduszony zapach pomarańczy. Takiej uwędzonej, śmiesznie cytrusowej wędzonki. Chciałabym by mnie nazywano tekściarą, to zacny tytuł zastanawiam się ile należy napisać by zasłużyć na niego. O to nasza narodowa tekściara, he he, albo nie europejska tekściara...
Bo coż znaczy pojęcie narodu dzisiaj...hmm to ty, ja, oni..a kim oni są?
Miałam napisać tekst o miłości ale muszę pogłębić jeszcze trochę spraw i to nie tylko tych seksualnych. Więc zapalam papierosa i myślę...jak kobieta..trochę zbyt długo i rozwiąźle ale jednak...
I z racji mojego młodego wieku i psychologicznej niedojrzałości moje myśli otacza chmura skojarzeń cieleso-dotykowo-pragnacych...
ciebie i tylko ciebie...
chyba się położę, tak na wznak i pomyślę o Tobie...
good by & good sex at night...
Su.