kolejka
Płukałam dzisiaj usta w łazience, amolem, trzy razy. Na języku wyrósł mi jakiś podłużny paproch i chciałam się go pozbyć, usilnie. Na daremno, dalej boli. Zaraz pomyślałam, że to rak, na pewno, jamy ustnej. Wygooglałam tego raka natychmiast i rzeczywiście wszystko pasuje jak ulał. Matka nie nauczyła mnie nawet płukania gardła pomyślałam, stojąc w łazience i dławiąc się tą ostrą wodą z amolem. Wszystko połykam, zawodowa ze mnie połykaczka. Kiedy jest chwila ciszy i nie słychać warkotu przejeżdżających aut na ulicy, nasłuchuję co porabiają sąsiedzi. Dzisiaj stękali, nawet do rytmu. To było pokrzepiające. Fajnie jest nadstawić ucha i mieć za ścianą porno, za darmo i na żywo.
Często tęsknię za tatą, to dość dziwne, bo znałam go tylko paręnaście lat. Człowiek się przywiązuje, tak jak pies, ja jak suka. Walczę potem z tymi uczuciami, jak Don Kichot w spódnicy. Przekonuję siebie samą, że te uczucia to miraż lub melanż tęsknot, pragnień i zawiedzionych oczekiwań.
Obrzęknięte gardło, nie ma sił wypowiadać słów, więc chrypię i zrzędzę. Szczególnie wtedy, kiedy wiem, ze na drugi dzień czeka mnie wizyta u dentysty. Zastanawiałam się nad przymusem pisania u Pani Janiny. Czy tam, głęboko w jej umyśle, była ta szczera chęć, czy dzieliła się wszystkim co miała, na bieżąco. Ja tego nie potrafię, czyli nie jestem ze sobą do końca szczera.
Podobno pisała jak maszyna, o sobie w trzeciej liczbie, dość przedmiotowo. Dlaczego tak robiła? Może miała siebie dosyć jak i wszystkiego dookoła. Na pewno.
Język mnie piecze, nie mogąc się skupić, przez ostatnie dwa dni obejrzałam z pięć filmów (tego samego reżysera i tego samego scenarzysty). Fajnie jest, kiedy mogę uczestniczyć ot tak w czyimś życiu, i do tego jeszcze coś tam zajarzyć, przemyśleć. Kochać po to by, się zakrztusić? To jak spanie na podłodze, bez materaca. Budzisz się po latach, nie masz owrzodzeń, ale czujesz, że kości już postarzałe, po prostu nie mogą czuć swoich mięśni, albo odwrotnie, czują ich napierający ciężar.
Czytam Kereta, kolejna z jego książek, zajefajny i bardzo go lubię. Jest zabawny. Szkoda, że nie może być moim facetem. Hmmm, ciekawe jak by mnie opisał? Pani Su... pokręcona, pewnie kiedy by się ze mną przespał, zaraz by wrócił do swojego świata i tyle bym go miała dla siebie. Zapomnij, mówię sobie, ale już dzisiaj planuję pojechać i zobaczyć jego ulubioną Tabę. Może będzie mi to jeszcze dane, chyba, że wykwit na języku okaże się czymś więcej niż tylko osłabieniem mojego organizmu. Po angielsku to słowo też brzmi groźnie, więc lepiej go za często nie używać.
pozdro.
Su.
Często tęsknię za tatą, to dość dziwne, bo znałam go tylko paręnaście lat. Człowiek się przywiązuje, tak jak pies, ja jak suka. Walczę potem z tymi uczuciami, jak Don Kichot w spódnicy. Przekonuję siebie samą, że te uczucia to miraż lub melanż tęsknot, pragnień i zawiedzionych oczekiwań.
Obrzęknięte gardło, nie ma sił wypowiadać słów, więc chrypię i zrzędzę. Szczególnie wtedy, kiedy wiem, ze na drugi dzień czeka mnie wizyta u dentysty. Zastanawiałam się nad przymusem pisania u Pani Janiny. Czy tam, głęboko w jej umyśle, była ta szczera chęć, czy dzieliła się wszystkim co miała, na bieżąco. Ja tego nie potrafię, czyli nie jestem ze sobą do końca szczera.
Podobno pisała jak maszyna, o sobie w trzeciej liczbie, dość przedmiotowo. Dlaczego tak robiła? Może miała siebie dosyć jak i wszystkiego dookoła. Na pewno.
Język mnie piecze, nie mogąc się skupić, przez ostatnie dwa dni obejrzałam z pięć filmów (tego samego reżysera i tego samego scenarzysty). Fajnie jest, kiedy mogę uczestniczyć ot tak w czyimś życiu, i do tego jeszcze coś tam zajarzyć, przemyśleć. Kochać po to by, się zakrztusić? To jak spanie na podłodze, bez materaca. Budzisz się po latach, nie masz owrzodzeń, ale czujesz, że kości już postarzałe, po prostu nie mogą czuć swoich mięśni, albo odwrotnie, czują ich napierający ciężar.
Czytam Kereta, kolejna z jego książek, zajefajny i bardzo go lubię. Jest zabawny. Szkoda, że nie może być moim facetem. Hmmm, ciekawe jak by mnie opisał? Pani Su... pokręcona, pewnie kiedy by się ze mną przespał, zaraz by wrócił do swojego świata i tyle bym go miała dla siebie. Zapomnij, mówię sobie, ale już dzisiaj planuję pojechać i zobaczyć jego ulubioną Tabę. Może będzie mi to jeszcze dane, chyba, że wykwit na języku okaże się czymś więcej niż tylko osłabieniem mojego organizmu. Po angielsku to słowo też brzmi groźnie, więc lepiej go za często nie używać.
pozdro.
Su.