ppaaaranoja ... kiedy nadejdzie koniec?
Dzisiaj czuję się fatalnie i świadczy nawet o tym ten wpis, rzadko robię coś w tym stylu, skupiając się raczej na twórczych pomysłach. Taka porażka to dla mnie poniżenie. ale jest jeszcze coś, czuję, że Boris coś knuje, jest za bardzo dwulicowy, raz jest miły, uległy i do rany przyłóż, to znowu jak walnie zdanie, to idzie mi w pięty. nie mogę i nie chce też całe życie skupiać się na tresowaniu i wyrabianiu dobrych manier. Mówię Wam, boris sobie kogoś znalazł i teraz knuje mnie zabić! Tak na pewno ma jakiś obmyślony plan...
a wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy otrzymałam telefon z pewnego wydawnictwa z propozycją wydania na papierze moich opowiadań. Boris się żachnął najpierw, że coś kręcą i w ogóle, ale ja wiedziałam, że po prostu jest zazdrosny. a zazdrość to straszna i niszcząca siła. Czyżby więc to był początek końca naszego wspólnego pisania?
Jeśli mam umrzeć to może i lepiej, że z ręki kogoś mi bliskiego, niepokoi mnie tylko jaką wybierze metodę.
Może, kiedy bym stłucze lustro, podobno kiedy ono nie odbija naszego obrazu, można oszukać śmierć, przynajmniej na trochę. To chyba dobry pomysł.
a wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy otrzymałam telefon z pewnego wydawnictwa z propozycją wydania na papierze moich opowiadań. Boris się żachnął najpierw, że coś kręcą i w ogóle, ale ja wiedziałam, że po prostu jest zazdrosny. a zazdrość to straszna i niszcząca siła. Czyżby więc to był początek końca naszego wspólnego pisania?
Jeśli mam umrzeć to może i lepiej, że z ręki kogoś mi bliskiego, niepokoi mnie tylko jaką wybierze metodę.
Może, kiedy bym stłucze lustro, podobno kiedy ono nie odbija naszego obrazu, można oszukać śmierć, przynajmniej na trochę. To chyba dobry pomysł.