Lustro

Ona wzrusza tylko ramionami. Się przecież stara. Posprząta, nagotuje im na tydzień, to se odgrzeją, jak wrócą z placu. Koleżanki fajne, na ławeczce se razem posiedzą, pogadają, a i szluga wysępi, jak się frajer nawinie. Jaki alkohol? Jedno, no, góra dwa małe piwka.
- Wanesa, okno otwórz, bo jedzie z kibla!
Mąż na tirach w lepszym świecie, nauczył się już po zagranicznemu. Wie, jak się mówi "Za ile mi obciągniesz?", przedstawiać się nie musi, bo przecież tabliczkę za szybą ma.
- Czemu, kurwa, nic w garach nie ma!? Haruję i co z tego mam!? Przechlewasz wszystko, szlajasz się, kurwisz się, zdziro jedna!
No, wraca. Coś dzieciakom przywiezie. Pieniądze da, jak mu zostanie z alimentów i przecież jeść tam też musi.
- Nie, nic się nie stało, o szafę się uderzyłam.
Syn najstarszy na swoim, pomaga czasem. Córka starsza fajnego chłopaka znalazła. Złoty na szyi ma łańcuch i buty białe, jak śnieg i auto bez dachu czarne. Piotrek i Krzysiu roboty szukają, ale wiadomo, jak jest. Złomu nazbierają, po węgiel na wagony pójdą.
- Kamil to taki dobry chłopak, w podstawówce tak go chwalili. Koledzy go namówili, lumpy jedne. Wyjdzie na jesieni na warunkowe.

No jak miało być. Normalnie. Ciężko. Ojciec wcześnie umarł, wątrobę miał słabą.
- Mamo, jak mam do niego mówić? Wujku?
- Mów, kurwa, jak chcesz. Leć no do piekarni i weź chleba na zeszyt.
Edward, koneser tanich win i kobiet po przejściach, najlepiej z córkami grubo przed dwudziestką. Ciężar ręki wprostproporcjonalny do ilości wypitego alkoholu.
- Patrz, mała, jakie mienśnie - na wyprężonym bicepsie wydziarana lola wypina krzywe dupsko.
- Kto to jest Hela? - ona pyta naiwnie.
- Nie interesuj się, taka jedna.
Trzynaście lat, ale sprytna była. Zawsze się wywinęła, jak ją próbował dorwać, podczas gdy matka nader często korzystała z dobrodziejstw alkoholowej destylacji. Dupy mu nie dała. Nigdy. Sam wziął.
- Edziu, polej no jeszcze.
- Spierdalaj na plac, szmato, kumple majom być za niedługo. Mała niech zostanie, to nam po piwo poleci, jak braknie.
Jak na miłośnika sportów ekstremalnych przystało, na swojej wuesce nie schodził poniżej osiemdziesiątki. Niestety.
- Boże, co mu odjebało, żeby po pijaku na motor wchodzić? - jakby kiedykolwiek jeździł trzeźwy. - I co my teraz bez niego zrobimy?
- Nie martw się, mamo, jakoś będzie.

Ona wzrusza ramionami. Się przecież stara...


boris

Popularne posty