i kowbojki mogą marzyć.....

Postanowiłam znaleźć pracę w redakcji. Dlatego napisałam mój krótki "list motywacyjny", mam nadzieję, że wysyłając go w około 1000ach egzemplarzy, pocztowcy nie potraktują go jako ogólnonarodowy spam.

Krótko o sobie. Czyli prawie ja na CV.
List do redakcji...
Droga redakcjo pragnę zaprezentować swoja osobę, ale...będę szczera, choć już mnie to boli.
Jestem kolekekcjonerką dołów, raczej je wolę, niż wysokie szczyty, bo na nich to zazwyczaj się upijam. Doliny zdecydowanie są lepsze i uprzytamniają mi moją znikomość, to tak jak stare zabawki tzw. znikopisy. Zawsze można od początku, bo dołki są u mnie płytsze niż podstawki pod filiżanki. Kiedy piszę ten list, oczywiście znowu zaliczam dół, bo to tradycja. Na pewno państwo odrzucicie moje podanie o tą gównianą robotę, więc chcę tylko poinformować, że mam to w dupie, bo dzięki temu napiszę książkę, a mam już sporo materiału, więc jestem bliżej końca niż początku. Nie lubię awansów, bo to mnie żenuje, pewnie pracowałabym u was na etacie za marne pieniądze przez resztę mojego młodego jeszcze niestety życia, dlatego nie płaczę. I tak mamy kryzys, a emerytura to sc. -fiction dla idiotów. Cóż, powiem tylko, że mam zajefajne poczucie humoru i niezłe body. Co mnie wyróżnia z tłumu? Nie słucham Dody, choć nie powiem, że nie rozumiem dlaczego ona tak kręci facetów. To oczywiste, jestem za i nawet nie przeciw. Jeśli przyjmiecie mnie na ta posadę i dacie własne biurko, to uprzedzam, że noszę kowbojki i lubię je trzymać na blacie. Piję dużo kwaszonego soku z buraków więc często korzystam z toalety. Nie lubię chodzic do lekarzy, dlatego nie przyjmuje oferty dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnago ani dla mnie, ani dla rodziny. Mam zdrowe zęby a także czyste paznokcie. Czeszę się zwyczajowo grzebieniem, ale nie noszę go w tylnej kieszeni mojej kowbojskiej spódnicy. Tak nisko jeszcze nie upadłam. Uprzedzam wstaję późno i na kacu, więc ewentualnie poproszę o popołudniowe godziny zatrudnienia. A w ogóle to jestem bardzo seksi, co często potwierdzam wieczorami na erotycznych czatach. Idę z duchem czasów, a i nocy, i nie boję się wyzwań, nawet jeśli szef nie lubi kobiet tylko preferuje mężczyzn. Mam bardzo tolerancyjnego męża, który wspiera moje inicjatywy artystyczne. Często sypie pomysłami nawet z moich pończoszek. Ubieram się jak przystało na damę choć jestem nią tylko dla nieznajomych. W ogóle to lubię pracować, jak osiołek spełnię każde żądanie, oczywiscie w granicach mojego narcyzmu. Pozdrawiam Was serdecznie, życząc jeszcze wielu mocnych lektur.
Suzanne Volter.
P.S posiadam własnego laptopa i komórkę, służbowego samochodu nie przyjmę z racji rosnących cen paliwa, co wydaje mi się elementem krwiożerczej gospodarki państwa w stosunku do obywateli... ;-)

Popularne posty