Seksualna Diva.
Jest niczym operowa Lady, wcale nie wąska w biodrach i o bardzo obfitych piersiach. Kołysze pupą i biodrami w takt „Dziadka do orzechów” lub innej banialuki. Głos zaiste ma krzykliwy, na co dzień, lecz w chwilach jej odlotów rozkoszy staje się śpiewem dla napalonego Maestro. W niej zagościć może tylko mężczyzna, co swoje przyrodzenie podkusi i nie da mu spocząć od razu. Nie roztrząsa spojrzeń na pomniejsze kobitki i nie chce od razu wszystkiego dla siebie. Potrafi być ciągle gotowy – dla Niej.
Diva wstaje i zamiast toalety dokonuje pudrowania zakamarków swego obfitego ciała. Pot wczorajszy zlewa się z potem o świeższym zapachu, czyniąc drażniący zmysły przedziwny kolaż skojarzeń na pograniczu perwersji. Mocz oddala się od jej piczy powolnie, jak gdyby bał się opóścić jej słodkie ciało. Jak mam Divę doprowadzić do rozkoszy, kiedy ona jest sama w sobie rozkoszą największą? Unosi swe spojrzenia wysoko ponad pospolite sprawy dnia teraźniejszego. Chodzi dumna, z głową w pióropuszach myśli. A motyle, co krążą wokół jej uszu śpiewają jej szeptem swoje kołysanki na jeden dzień.
Na pozór nie widać u niej jej seksualnej powłoki. Jest tylko mięsność i zapach. Lecz już po chwili odwagi, kiedy zbliżasz się zaczerpnąć jej oddechu zaczyna kołysać twoim ciałem, wzbudzając przedziwne skojarzenia.
Lód i zimno z rozkoszą, ciepło i czułość z bólem. Diva zaprawdę potrafi zaszaleć w skojarzeniach. Dlatego tak mnie pociąga swym byciem. Tak, bo Ona po prostu jest. Nie w czasie naszym liniowy, lecz tym na zawsze jedynym, tym samym, prawie wiecznym. Pociąga mnie przestarzałość owej kobiecości, tak jak przestarzale z rzadka używam słów niemodnych.
Z Divą zaszaleć mi to moja tęsknota, której nie chcę jednak za szybko zrealizować, bo czymże zostanie owo marzenie, kiedy się spełni? Wtedy już przeszłość je zabiera i jest tylko wspomnieniem.
Wokoło mojego nosa latają małe muszki, to one we mnie powodują te fochy spadziochy. Nie cierpię tego. Diva spojrzeniem powaliła mnie znowu. I z chęcią dla niej robię wygibasy ze swoim ciałem. Pozycja jogina, pozycja jastrzębia, co jeszcze wymyślę, żeby zaspokoić jej pragnienia? Na golasa jak pospolita dziwka wyginam dla niej swoje ciało. Jestem przy niej idiotką - kotką o smutnym spojrzeniu dla ubogich. Ona wybija mnie z iluzji myślenia o sobie. A chciałam byś po prostu zabawową dziewczynką. Jak to jest, że tkwiłam tyle czasu w tej bzdurze?
Diva, ta to ma światy! Skojarzone, wylewne, porażające swymi pragnieniami. Ja przy niej czuję się jak Lady ze sparaliżowaną cipą. Lekko tylko naruszoną przez czas. Mnie jednak jej zarośniętość boska kręci i wzbudza wibracje o mrożących w żyłach częstotliwościach. Jest jak porażający śpiew na pograniczu krzyku, Roberta Planta, w starych czasach zbuntowanej muzy dla hipi.
Choć więcej niż bym chciała na teraz od Divy nie uzyskam, to jednak Ona nie odbiera mi nadziei, że kiedyś być może, przypadkiem pozwoli mi dotknąć tajemnicy jej wszystkich seksualnych zbliżeń. Doda mi odwagi i wzbudzi swoją moc na choćby jedną noc. Poczekam.
Diva wstaje i zamiast toalety dokonuje pudrowania zakamarków swego obfitego ciała. Pot wczorajszy zlewa się z potem o świeższym zapachu, czyniąc drażniący zmysły przedziwny kolaż skojarzeń na pograniczu perwersji. Mocz oddala się od jej piczy powolnie, jak gdyby bał się opóścić jej słodkie ciało. Jak mam Divę doprowadzić do rozkoszy, kiedy ona jest sama w sobie rozkoszą największą? Unosi swe spojrzenia wysoko ponad pospolite sprawy dnia teraźniejszego. Chodzi dumna, z głową w pióropuszach myśli. A motyle, co krążą wokół jej uszu śpiewają jej szeptem swoje kołysanki na jeden dzień.
Na pozór nie widać u niej jej seksualnej powłoki. Jest tylko mięsność i zapach. Lecz już po chwili odwagi, kiedy zbliżasz się zaczerpnąć jej oddechu zaczyna kołysać twoim ciałem, wzbudzając przedziwne skojarzenia.
Lód i zimno z rozkoszą, ciepło i czułość z bólem. Diva zaprawdę potrafi zaszaleć w skojarzeniach. Dlatego tak mnie pociąga swym byciem. Tak, bo Ona po prostu jest. Nie w czasie naszym liniowy, lecz tym na zawsze jedynym, tym samym, prawie wiecznym. Pociąga mnie przestarzałość owej kobiecości, tak jak przestarzale z rzadka używam słów niemodnych.
Z Divą zaszaleć mi to moja tęsknota, której nie chcę jednak za szybko zrealizować, bo czymże zostanie owo marzenie, kiedy się spełni? Wtedy już przeszłość je zabiera i jest tylko wspomnieniem.
Wokoło mojego nosa latają małe muszki, to one we mnie powodują te fochy spadziochy. Nie cierpię tego. Diva spojrzeniem powaliła mnie znowu. I z chęcią dla niej robię wygibasy ze swoim ciałem. Pozycja jogina, pozycja jastrzębia, co jeszcze wymyślę, żeby zaspokoić jej pragnienia? Na golasa jak pospolita dziwka wyginam dla niej swoje ciało. Jestem przy niej idiotką - kotką o smutnym spojrzeniu dla ubogich. Ona wybija mnie z iluzji myślenia o sobie. A chciałam byś po prostu zabawową dziewczynką. Jak to jest, że tkwiłam tyle czasu w tej bzdurze?
Diva, ta to ma światy! Skojarzone, wylewne, porażające swymi pragnieniami. Ja przy niej czuję się jak Lady ze sparaliżowaną cipą. Lekko tylko naruszoną przez czas. Mnie jednak jej zarośniętość boska kręci i wzbudza wibracje o mrożących w żyłach częstotliwościach. Jest jak porażający śpiew na pograniczu krzyku, Roberta Planta, w starych czasach zbuntowanej muzy dla hipi.
Choć więcej niż bym chciała na teraz od Divy nie uzyskam, to jednak Ona nie odbiera mi nadziei, że kiedyś być może, przypadkiem pozwoli mi dotknąć tajemnicy jej wszystkich seksualnych zbliżeń. Doda mi odwagi i wzbudzi swoją moc na choćby jedną noc. Poczekam.