Sopot



Ubrałam do Sopotu moją czerwoną sukienkę i zdobne klapeczki. Siedzę w kawiarni, piję late i piszę. Prawie jak Osiecka. Dobrze jest poczuć namiastkę bycia pisareczką. Wakacje mnie jednak rozleniwiają. Śpię po dwanaście godzin i ciągle czuję to pragnienie, które pcha mnie do przygody na nadbrzeżu. Słońce, kiedy go nie ma irytuje, a gdy świeci jak oszalałe spala moja skórę i czuję, że zbliżam się ku starości. Jedynym wyjściem jest przeczekać ten czas. Palę mniej niż zwykle, za to więcej jem, to sprośny i niewybaczalny błąd. Być damą na molo, a sprośną dziwką na plaży, cała ja. Pozdro. ;-)

Popularne posty