...tylko się nie rozpłacz....
Moja babka, która była silna i stanowczą kobietą, kiedyś powiedziała mi: tylko głupcy płaczą podczas filmu. Ci co posiedli mądrość, płaczą całe życie. nie zrozumiałam jej. Chodziło o łzy wewnątrz ciebie, wewnątrz twojego jestestwa, o smutek. Zahartowane wojną pokolenie nie okazywało słabości. Czy to odziedziczyła po mojej babce mama, a potem i ja? Z tylu rzeczy można być rozczarowanym np. nowe buty, nie rozeszły sie na palcu, pękł szew, a torebka wyblakła na słońcu. Kiedyś moja znajoma powiedziała mi: fajnie mieć takie problemy, jak miała Aleksis z Dynasti, no nie? Całymi dniami zastanawiać się, kogo by tu jeszcze wydymać, dosłownie i na kaske. No, albo ta bananowa młodzież wychowana zupełnie bezstresowo i high top. Milusińscy, piękni, zblazowani i w dechę nudni. Ci co czytają harlekiny, mieszkają zapewne na obrzeżach miast, a ci co czytają kryminały w samych ich centrach. Ja czytam mistrza realizmu magicznego, czyli jestem... na szarym końcu.
Miałam w Indiach dość spore zatrucie pokarmowe, ślady pozostały do dzisiaj, właśnie wtedy przytrafił mi się pewien rodzaj halucynacji, zapewne podczas gorączki, coś jak śnienie na jawie...
...śniłam, że byłam małym chłopcem, mieszkałam na obrzeżach New Delhi, a moi rodzicie należeli do kasty nieczystych. Tylko oni jako jedyni z całego klanu pracowali jako sprzątacze w hotelu. Reszta prowadziła uliczne sklepiki. Moja matka sprzątała pokoje, a ojciec latryny. Miałam na imię Vimal, co oznacza czysty, moi rodzice nadając mi to imię, chcieli nim odczarować los, lecz nasza karma nie pozwala na takie wybiegi. Jesteś tym, kim się urodziłeś i nie zmienisz tego nigdy. Syn nieczystych pozostanie nieczysty do śmierci. Po kilku latach moja matka zapadła na dość dziwnną chorobę, której ani lekarze i nasze datki, ani święci babowie nie mogli uzdrowić. Pewnego dnia obok naszego domu przechodziła biała kobieta, zapewne turystka z jakiegoś dalekiego kraju. Zobaczyła mnie, spojrzała mi w oczy, uśmiechnęła się i wzięła na ręce. Miałem (ja, jako Vimal) wtedy 10 lat, ale moje ciało, wychudzone i skurczone wyglądało na 6. Chyba spytała mnie jak mam na imię w swoim języku, nie wiedziałem dokładnie bo nie chodziłem do szkoły. Ona powiedziała: ty nie jesteś chłopcem, patrząc na przewodnika, który z nią był. Jesteś piękną kobietką, małą lady. Zabiorę cię ze sobą i pomogę stać się piękna i bogatą kobietą. Zasługujesz na to.
Potem pamiętam światła i ludzi w maseczkach lekarskich. A kiedy otworzyłem oczy w tym śnie, poczułem między nogami coś zupełnie odmiennego od tego co było do tej pory. Zrobiono ze mnie kobietę, dano tożsamość i papier. Moje korzenie jednak pozostały tam.. daleko... na obrzeżach zawsze spowitego mgłą i smogiem Delhi, old Delhi gdzie się urodziłem i wyrosłem.
Obudziłam się. To było tylko śnienie na jawie, realistyczne i bolesne, jak fakt, kiedy uświadamiamy sobie, że nasza tożsamość to tylko konwencja, i często zależy od postrzegania nas przez TYCH INNYCH.