Fvmidvs....

Chciałam zaśpiewać: hej, hej, znów rozczarowałam Boga...
usiadłam na ziemi, ukradkiem spojrzałam w niebo, tam go nie było, więc zgodziłam się pójść z diabłem na whisky. Przyciągnęłam go do siebie tym właśnie zapachem: Fvmidvs, bo wiem, że jest diabelnie mocny i arystokratycznie piękny, a on lubuje się w takich mieszankach, szczególnie kiedy jest w nich nuta wetiweru. Jak można się oprzeć, kiedy mężczyzna o duszy diabła patrzy wprost na ciebie, bezczelnie, pewnie i arogancko. Tak, to właśnie jest pociągające także i dla mnie. Przekopane. Pozostaje tylko jedno, szklaneczka mocnej szkockiej, już niestety bez lodu. Ten wzrok jest po prostu nie do przejścia. Wiem, że on by tego nie chciał, ale popełzałabym u jego stóp, tak zdziczeć można tylko raz. Nawet ja jestem w stanie to zrobić, więc na co on kurwa czeka? Czyżby był nieskuteczny? Ja pierdole, czy nawet diabeł, w swym wyrachowaniu pozostawia mi ta cholerną przestrzeń dla mnie, szepcząc wrednie: decyduj dziewczynko czy chcesz się po płaszczyć przede mną..? czy wolisz przez całe życie być butna i smutna???? zachichotał okrutnie, aż przebiegły mnie ciarki, ale lęk w końcu kiedyś ustępuje miejsca podnieceniu i zaczyna się miłosna jazda bez zahamowań. Wtedy właśnie odkrywasz swoją jaźń, i posuwasz się, no już nie sama ;-) i nie samotnie, ale po woli jak po ostrzu noża. Wprost w ramiona mężczyzny demona, którego sama sobie przyciągnęłaś. Prawda, że to ironiczne? Prześmieszna jest ta zabawa, zupełnie irracjonalna, gra zmysłów. Rano, kiedy whisky jeszcze wietrzeje przez twoje nozdrza, myślę, dzisiaj, tak dzisiaj zacznę wszystko od początku, ale już koło południa jestem podkurwiona, skóra mnie kłuje, tak, właśnie jakby szpileczki biegały po moim ciele, dźwięki się rozjeżdżają, a jego qurwa nie ma. W tą środę, zupełnie wolna, poczekam, aż mnie odwiedzi z buteleczką szkockiej... à bientôt...
AU REVOIR!...